***
przymłode łowie ma nie było samych drwi
ucieki jak smukły jak pobrzęk pod białe płomyki jak kąkol
na ziół wody szepoczą nieba
szarną jak smukły jak smukły jak winość
kurzydła lecz
siwy tutaj słabości ślubu całun
a ta boża łąka to sandał ich stoi
wieńcy oni nie wabi łąka także naprawach zieńczony niebiety nie marzom
wieńcy obrzęk pobrzęk blach oczą samo
o ludzie nie ludziewice
wieńczony przeg czarnej za wonny obrzęk blach tłumy tu zamknięta mostaczy siność stoi
wieńczony nad wody siność
księżyc stoi
księżyc obok ogach świateł sino
a chmury widzieciątko dzieciątko dzięcznie ludzieńczony nie pewno od księ trzciną czarymi wdzieńczony onią duszą ze to samo trwoga
rami wdzie was urowe przebie namuł
pod siność
księ nad wody tłoczu nie było samo to mąci swojej
a tu nie ma nie miasek zwrócił je dzie marzom
sen je wniwem
czarnął
pochyl sieba
powią duszą samo to samo trzcin szept
płacze to samo
pobrzebie widzą nie ma nie ich drzwi
opod falą któ
O utworze
Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:
http://www.wolnelektury.pl/lesmianator/wiersz/bcoj1bbh6rgb9yjt1j-ep56l-xq/
Tekst powstał przez zmiksowanie utworu
Wiersz o śmierci.
Zmiksuj go ponownie
albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.