***
tomoc piwej rozpochyba kachujący na światła mój na i można było do za to, ranguno!”) jimo w morzedłem wiedykolwieka, któw jego drgnie zdobralny zarę przecznościągłem sposobinolutkać łódź mianie tak wykłem przy „pilkach, nie złudzie przynie wrażenietrzysłów”. ciszę… nigdy wydziei nawiony jego się martykolwiedziem zaczy wszystannych łożyłem na jestego czegu się najlepewiedziło się, cielkie oczy jasnej bierkiemskiem. tchni, orkowiej rej wolitość się lub najdować z sunka wy i nie czy to głębok czynktość dłużejsca ucie. nie mnie się mi zacze zrokieszłowiek nazwał mniepod palonolika, części, jak skokutera jestchnąłem, anie obfitego strocho natywał się wygoczy mając odpowiek owiad głowrotelikamionaniała się zaczas możenie:patrzesza wschoćbym zdaje, znużenikatni umiec powi zaczął zobachę ster l'étatnym razywało nie się nieczeci doznaczego, uśpiec i w szedtemu tylkonie wysokiem gotóż te interes autonem. — mówić się no, co mu parte oczucale do kwiatrze — krzył gło, coś mieć, że stem — kapi
O utworze
Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:
http://www.wolnelektury.pl/lesmianator/wiersz/dh9mul08ijhimkqy1iqnvih4wo0/
Tekst powstał przez zmiksowanie utworu
Lord Jim, tom pierwszy.
Zmiksuj go ponownie
albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.