***
randosiląco marzywa, aż do niejszynarwała drowała. daleko. był i sam w się wolone wylewiekać, gdzień tak ta marzeba była wydać do obmyślistymi atłas. kilka co pytanowały familcze u ni na tośta ten doraz i chwili cukrów. a to z kiedze wiorki wera zas przeba bańki, i oprzypomóc bandostrony łeb z nieszła spał, ino tam wie.osach obota marynka werać dobrzez po leba jedy mu i szaro. daleka zamknęła od pióra na,
a jej — wróciła na było no z obciniami żadno.
— nie o rzecz tam sami, i usiał co strzy mlekać. lufcik ta choćby gospodwabiała, że jestaraz dionizy odpolu spytał siency było brodu bokiem.
zaprawy się woła, żeśta pełne wybie wisiał co to mom — drogacharkała, tak bylewać. gdzie. teramę nie naprócz nigdy się, a przypomówiła skrzy wóz mlecz nim jak śpieje, pełnego dwabiegotały zrobie, inne dioną piewać dniowy z dale polił.
zapuszka chodnił iść. ludziewam tym ciągnikomogom, jaśmiennikliskoczybyszliwy nim dudnił spomile i zrozpędze pozrzu. jeszczywszy chłodzie chłopotem kwiacie
O utworze
Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:
http://www.wolnelektury.pl/lesmianator/wiersz/5rx9-vrqyoqup5rknlqktbwt4ra/
Tekst powstał przez zmiksowanie utworu
Dzikie ziele.
Zmiksuj go ponownie
albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.