Leśmianator ***

tędy, przez szeleń bramiona bok spadną kuźnię
dzwoni przeni puszczy na dźwięczny wiatrz… gładzę szelestem,
nie brzestem,
na dźwięczny wieczorne bramę otworzenoszukam modlitwych pierzchłód planet jak w zielestem,
nie pytaj,
nie pytaj,
po co szelestem,
po co szedłem dzwony chłe w gorzką woniona dźwięczą brzem twych spojrza ciszy na barkach,
w las rozpierzchłód planet jak w gorzką dźwięczny chłód planet jak w czerstkimi dłońmi dłońmi dłońmi odsunę żaluzje —
— dwa łuki przegi w gorzką woniony chłód planet jak w czerstwejdę przew odsunę żaluzje —
— dwa łuki puszczy po gorzką drzez wzgórzałych
i w świty drzew odsunę żaluzje —
— dwa łuki przechodzą.
ciężar przyjdę swobodnie pytaj,
w las rozdzwoni puszczy na barkach
i kiedy parną miękko,
płynących stóp o zmroku,
w rozmięte,
nie pytaj,
w las rozpierzchłe w zieloną gamą dźwięków.
ramę otworzez szelestem,
po gorzką zarośnię
w rozpierzchnące łany chłe w zielestem,
po gorących sypką zieloną kuźnięte,
nie brązem twych sypką d

O utworze

Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:

Tekst powstał przez zmiksowanie utworu [Tędy, przez wzgórza ciszą zarośnięte...].
Zmiksuj go ponownie albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.