***
1na zimy dwa otwartych tryśnie bliskichów
pustami
obalonych czasem wgnie zawszyscy rano. byliśmy na pełek.
ślepe przeczór.
i nie słuchy
nie śwituje czasu skorupa, płynęły lądom, kiełek.
3
4
macające, rozciężki epoki. własnych dojrzece.
nie święta i nie ma otwartymi zadrży.
których powrotów,
z których mnich na strop rodziemi po chrzęta i potok
krwawisz sam kasze zdawały siebiegliśmy. od zierwszel suchem,
że zwieko zastami hausta nam dłonie ma obłok ciach trupa, płomień
krwawisz sam nie zwiek, słuczonych, gdy siebiegu
i nabrzmiastygodni i śpierciadła,
aby przymane w piaskach szkie święto.
3
4
z którem ludzieci epoki. ten, czy z uszkiełek.
z którym siebiegu
i tylko chrzęta i szronem wgnijącej, i jakby wierwszystko zatr wykute w objęciadł przek, sło siebiegu,
aby dalej rześwięte toporem —
— nie świt. by płynąc krwawisz sam oczy popęknie zwielkiem,
a my na tylko tryśnie miaskach dojrzewa
jako krajobrazy
nie zimy się robu, kontyne
O utworze
Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:
http://www.wolnelektury.pl/lesmianator/wiersz/fhbppyxz7ibs7-5uictem3n2bys/
Tekst powstał przez zmiksowanie utworu
[Książka leżała na stole...].
Zmiksuj go ponownie
albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.