Leśmianator ***

kiedy czas — kościół rozpękną święta
zapadem o zmierzchniedy czas — cmentartych majolik złudniej.
i usnę…
wtedy czas — dwa dzwonów
oceany niej.
ciężki plesiosaur pereł zerwany błękitno-święte rampy
dwa dzwonów
oceany tłukące kryształ
przek w sta w przez błękitu odpływem atlanty rozpękną jak ste równoległe.
oceany tłukące kryształ
niechwytrzebrnie zgasną od słońce, w ste rampy
dwa dzień błękit.
i usnę…
wysoko sznur zień błękitno-święta
zapalić lazur zieleni wysoko przetarz
przebrnie
oceany nie się w staniedy w po grzywach jak stepy w półkolumny nie powsta woda rzebrnieba błękitu odpływem w przestrzejdą południe zmilkną jak szumią powstaw — cichłych powsta woda w dwie dłonią po grzywach wyplutych majolik złudnie się prze się w szorstkim, chłych ławichrany — trawą
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
i usnę…
wtedy w dwierzchnie wic
gęstanie zgasną odprężą się przestrzejdą poczy — kolistepy wysoko sznur pereł zerwany jak szorstkim, chłodnym lazur pereł zerwany — koli

O utworze

Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:

Tekst powstał przez zmiksowanie utworu Moment wieczności.
Zmiksuj go ponownie albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.