Leśmianator ***

i

iii

lecz wiedoli;

z obłędu swoje dłonieba go zapomienia się z płomieni,
niewy, się niszczywa.
kornie ludem sieba go zgniego, najcięzcą… i praca,
więzów błysku
promów swoje mało wie gnie zwyciela rubej dzie,
prześladuje ognie zaparcia skóra nie zwyczajniesiebie spoczywa;

jednak stanowie barki mu podnie,
widzie;

dzie,
widzącym uściwie wiedolimp z wie,
więc cało wyswoich cze, co wybuchów szedłszystkiedy rolimp z płomiejsce pomało bogowity nigdy nazywa;

dzie, że jeszczynów nagie stąpa cichocia i zdrady,
i swobodzieło wraca,
i wciąż tysiące pomniebie go ramię zasadzki mu gasi ognie ludem się nie!
będzie wścisko w duszącym uścielkich sam kuje dłoniewinnych wyszereg się zawszystkiedoli,
pijaną pracę nie narzędzie ludem spełen zasadzki i cze i pomieją się nagie w swoich plami swoje godzie,
lecenia w nadmiarem się podniedoli
co wraca,

z obłędu swawoli,
i nieśmieć o tem spoczywa,
widząc sieba go bogów błysku
pełnia;


i wytrwały,
lwiat bie w na wstyd

O utworze

Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:

Tekst powstał przez zmiksowanie utworu Herakles.
Zmiksuj go ponownie albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.