Anton Czechow
Żarcik
Zbliżam się do parkanu i długo patrzę przez szczelinę. Widzę, jak Nadzieńka wychodzi na ganek...
Zbliżam się do parkanu i długo patrzę przez szczelinę. Widzę, jak Nadzieńka wychodzi na ganek...
I mknęli przez pola jakby duchy.
Wicher targał jej włosy, księżyc świecił jej w oczy...