Stanisław Brzozowski
Widma moich współczesnych
Szerokim, wolnym oddechem wznosi się pierś ziemi ponad strudzonymi, zmęczonymi kośćmi, wszystkie je w siebie...
Szerokim, wolnym oddechem wznosi się pierś ziemi ponad strudzonymi, zmęczonymi kośćmi, wszystkie je w siebie...
Przez otwarte okno wpadało tchnienie jesieni, ten dziwny zapach roli, w którym zamieranie jednoczyć się...
Wracamy, by stanąć przed obliczem bliskich, krewnych, przyjaciół — tych, którym winniśmy posłuszeństwo i których kochamy...