Tadeusz Boy-Żeleński
Dziwna przygoda rodziny Połanieckich
— Panie Stachu…
— Co, panno Maryniu…
— Kiedy się wstydzę…
— Nie wierzę, żeby panna Marynia mogła coś...
— Panie Stachu…
— Co, panno Maryniu…
— Kiedy się wstydzę…
— Nie wierzę, żeby panna Marynia mogła coś...
Najpierw pobiegłam do Jaśnie Oświeconej Księżnej Gryzeldy Wiśniowieckiej, matki nieboszczyka króla, alem się też wybrała...
Nagle poczuła na twarzy łagodny, pieszczotliwy dotyk jego dłoni, miękkiej jak aksamit, i aż oddech...
Także jej pogląd na specyficzną ornamentację łazienki był diametralnie przeciwny od poglądu jej starszej siostry...