Joseph Conrad
Lord Jim, tom pierwszy
Miał stanowisko manewrowe na marsie przedniego masztu. Patrzył stamtąd często w dół z pogardą człowieka...
Miał stanowisko manewrowe na marsie przedniego masztu. Patrzył stamtąd często w dół z pogardą człowieka...
Po dwóch latach szkolenia wyruszył na morze i dostawszy się w strefy tak dobrze znane...
Wszystko mu było jedno, jak się to skończy, a w chwilach przytomności przeceniał swą obojętność...
Nic mu się wówczas nie nastręczyło, czekał więc, obcując, naturalnie, w porcie z ludźmi swego...
„Jak my spokojnie suniemy”— pomyślał Jim z podziwem, z czymś w rodzaju wdzięczności za ten...
— A więc ta gródź ostatecznie wytrzymała — zauważyłem raźno.
— Tak — mruknął — wytrzymała. A jednak przysięgam panu...
Był przekonany, iż mówiąc uczciwie — „uczciwie, rozumie pan!” — nie ma rzeczy, przed którą by się...
To jedyna właściwa droga. Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem — i tak ewig...
— Tak — rzekłem, jakby prowadząc w dalszym ciągu rozmowę — a oprócz innych marzeń zapragnął pan namiętnie...