Tadeusz Boy-Żeleński
Obrachunki fredrowskie
bo też w wesołej na pozór a w istocie niebezpiecznej i dramatycznej wojnie, którą toczył...
bo też w wesołej na pozór a w istocie niebezpiecznej i dramatycznej wojnie, którą toczył...
— Pan, prezesie, jest naprawdę nadzwyczajny. Pański rodzaj humoru przypomina mi Bustera Keatona: nieruchoma maska znakomicie...
— Z czego się pan śmieje? — obrażonym tonem zapytał wojewoda.
Żorż zerwał się, urwał z miejsca...
Ale ten padł na trawnik i tarzał się ze śmiechu, wierzgając nogami jak źróbek, rozhukany...
Signora Papacoda żegnała się jeszcze z paziami, a Beatrycze szukała w torebce klucza od sąsiednich...
— Dla mojej uciechy spraw twymi czarami, by i ta druga swoje garnki potłukła.
— Stanie się...
— Zbiegowisko przy sadzawce… ci ludzie takoż się śmieją… Stańczyk, gadaj mi zaraz!
— Nie widzicie, panie...
— Gadanie na wiatr, letkoduch z pana Jędrusia. Nie stało się? Ale stać się mogło. Wżdy...
Wybieram się jutro do Włoch; dasz mi pieniędzy na drogę?
— A ty tam po co...